niedziela, 1 września 2013

Panamczyk spowodował horror w Poznaniu



Kamień z serca spadł wszystkim kibicom Lecha po ostatnim gwizdu sędziego Raczkowskiego.  Po 20 minutach meczu nikt nie spodziewał się na stadionie przy Bułgarskiej, iż w ostatnich minutach czekają ich, aż tak wielkie emocję. Sprawcą całego zamieszania okazał się niezwykle nieodpowiedzialny Henriquez, który w bezmyślny sposób osłabił drużynę w 56 minucie gry otrzymując drugą żółtą kartkę.


Zacznijmy jednak od początku, po primo dzisiaj w składzie Lecha zabrakło Możdzeniów i Drewniaków, co sprawiło, iż Lech już po niespełna 20 minutach prowadził z bydgoskim Zawiszą 2:0. Parę stoperów tworzyli Kamiński z Arboledą, na ławce usiadł Lovrenciscs, a w jego miejsce Rumak desygnował debiutującego Daylona Claasena, na prawej obronie wystąpił natomiast Hubert Wołąkiewicz.  

Takie zestawienie personalne okazało się przysłowiowym strzałem w „10”, bowiem już w 4 minucie Lech objął prowadzenie. W środku pola faulowany był Trałka, ten szybko ustawił piłkę i szybkim crossem uruchomił Pawłowskiego, ten zagrał do wbiegającego mu za plecami Wołąkiewicza, a ten jak na patelni  wystawił piłkę Ślusarskiemu, którzy pewnie wpakował ją do siatki. 
Po kilkunastu minutach kolejny cios zadała drużyna Rumaka. Akcja znowuż rozegrała się na prawej flance, a tym razem w pole karne zagrywał Pawłowski. Do piłki doskoczył Henriquez i prawą nogą umieścił futbolówkę w siatce obok bezradnego Kaczmarka. 
Luis, który w minionym tygodniu brał ślub bardzo podjarał się tą bramką i ogólnie całą otoczką związaną z ważnym wydarzeniem w swoim życiu. Panamczyk ściągnął meczową koszulkę i zaprezentował zdjęcia swojej żony, kosztowało go to żółtą kartkę, co w dalszej części meczu okazało się bardzo znaczące. 
Sam Mariusz Rumak pytany o tą sytuację na pomeczowej konferencji prasowej, usprawiedliwił Henriqueza: „Ślub ma się raz w życiu, To znaczy, życzę mu żeby miał raz w życiu”. Ależ to słodkie… Ciekawe, czy Rumak też by tak mówił gdyby Lech przerżnął dzisiejsze spotkanie, zwłaszcza, iż na początku konferencji pochwalił Panamczyka za profesjonalne podejście w tym tygodniu. 
Klub z Bydgoszczy wrócił do gry w 33 minucie, kiedy to gracze „Zetki” kapitalnie wykonali stały fragment gry. Doskonałe dośrodkowanie z rzutu rożnego strzałem głową zamienił na bramkę Michał Masłowski i był już jedynie 2:1 dla gospodarzy.   

Po przerwie Lech szybko zdobył kolejną bramkę i tutaj znowuż należy pochwalić dobrze funkcjonujące w tym meczu boki Lecha. Skrzydłowi często schodzili do środka, przez co robili miejsce aktywnie włączającym się obrońcom. Po kolejnej z takich akcji piłkę w pole karne Zawiszy posłał kolejny raz Wołąkiewicz, a tam formalności dopełnił nowy nabytek Lecha, Claasen. Co ciekawe w pierwszej połowie gracz z RPA, nie prezentował się nadzwyczaj dobrze, lecz w przerwie dokonał zmiany obuwia. Jak widać pomogło to skrzydłowemu, który w swoim debiucie wpisał się na listę strzelców. 
Kilka minut później sędzia Paweł Raczkowski pokazał drugą żółtą kartkę i Panamczyk musiał opuścić boisko. Od tego momentu stało się wiadome, iż Lech będzie miał przed sobą ciężkie pół godziny.
Zawisza poczuł wiatr w żaglach i już w 67 minucie po kolejnym stałym fragmencie gry strzela bramkę kontaktową, a jej autorem Łukasz Skrzyńskich. W bramce nie popisał się Kotorowski, którzy kolejny raz w tym sezonie przepuścił piłkę dośrodkowywaną w światło bramki. 
Goście mieli więc jeszcze sporo czasu na wyrównanie, jednak podopieczni Tarasiewicza wyraźnie opadli z sił. Lech mimo nerwowych ostatnich minut ligowego spotkaniu, dowiózł zwycięstwo do końca. 

Na trybunach panowała również zacięta rywalizacja jak na boisku. Kibole Lecha jak zawsze w formie, pełen doping na maksa i stanie na schodach ;) Fani „Zetki” również dopisali, stawili się w Poznaniu w sile 1500 osób, ubrani jednolicie w czarne t-shirty, głośni, fanatyczni oraz do końca ze swoją drużyną.  

Lech Poznań – Zawisza Bydgoszcz 3:2 (2:1) 
1:0 Ślusarski 4 min.
2:0 Henriquez 18 min.  
2:1 Masłowski 33 min. 
3:1 Claasen 52 min. 
3:2 Skrzyński 67 min.   

Żółte kartki: Henrriquez, Wołąkiewicz, Kamiński, Teodorczyk, Kotorowski – Lech Skrzyński, Masłowski – Zawisza 
Czerwona kartka: Henriquez  

Widzów: 20000 
Lech Poznań: Kotorowski – Wołąkiewicz, Arboleda, Kamiński, Henriquez, Trałka, Claasen, Hamalainen, Ubiparip, Pawłowski, Ślusarski  
Zawisza Bydgoszcz: Kaczmarek – Lewczuk, Skrzyński, Pereira, Ziajka, GoulonWójcicki, Dudek, Petasz, Masłowski, Vasconcelos

11 komentarzy:

  1. No źle Luis postąpił.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem Luis chyba za mądry nie jest, tak się profesjonalista nie zachowuje... Trzeba myśleć o konsekwencjach tego co się robi.

    OdpowiedzUsuń
  3. za co Teo dostał kartke? bo akurat właśnie tego momentu nie widziałem..

    OdpowiedzUsuń
  4. Teodorczyk dostał kartkę za to, iż bez zgody sędziego wbiegł na boisko. Ogólnie sędziowie sami się pogubili, bo boczny chyba zezwolił, ale główny nie. Jakby sędzia puścił akcję, Lech miały doskonałą sytuację bramkową.

    OdpowiedzUsuń
  5. Teodorczyk nie szczegolnie gra niestety

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle zjebał Kotorowski!

    OdpowiedzUsuń
  7. Sędzia sobie jaja robił z tymi kartkami. Teo powinien mieć anulowaną, a poza tym faule gwizdane z niczego. Tak sie nie sędziuje w innych ligach. I dzieki takim sędziom nasze drużyny nigdy nie dostaną miejsca w pucharach za fair play.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zawiszy 1500+ 300 osób które się później dopisały tuż przed meczem i jeszcze spora grupka pod stadionem. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. kibice zawiszy dobra ekipa

    OdpowiedzUsuń
  10. Warto dodać, że w bramce bydgoskiego Zawiszy bronił Kaczmarek, który wybierał się na wyjazdy wraz z kibolami Lecha w dawnych czasach.

    OdpowiedzUsuń