czwartek, 21 listopada 2013

Jak zagrać na poziomie II ligi? Poradnik na podstawie meczu Polska – Irlandia

Rozpocznę od tego, iż nie przepadam za oglądaniem na żywo meczów naszej reprezentacji narodowej. Głównym powodem mojej niechęci są przede wszystkim kibice. 

Po primo kiedy jesteś już w okolicach stadionu słyszysz wokoło tylko: „Szaliki! Do kupienia szaliki!”, a zaraz obok „Malowanie twarzy!”. Wolałbym usłyszeć śpiewy pełnych nadziei kibiców, no ale cóż, „Business is Business”, każdy chce na kadrze zarobić.

Po secundo „genialny” doping kibiców, czyli właściwie jego brak. Nie to mnie jednak najbardziej w nim denerwuję, ale reakcję jakie towarzyszą kibicom podczas akcji „naszych orłów”. Dla przykładu, prostopadłą piłkę do Lewandowskiego zagrywa Błaszczykowski, albo jakiś inny Pazdan, a pół stadionu w tym momencie jest już w ekstazie. Lewandowski nawet nie ma szans do niej dojść, a wiara na trybunach wywołuje taką owację, jakby już zdobyli bramkę…

Na sam koniec zostawiłem sobie po tertio, czyli sprawa za którą ktoś powinien porządnie beknąć. Jakieś BARANY sprzedały kibicom miejsca na… trybunę prasową, w efekcie kilku dziennikarzy nie miało gdzie usiąść, bo kibic kupił bilet na to miejsce i finito. Niektórzy kibice siedzieli nawet przy pulpitach i koło takiego jegomościa przyszło mi siedzieć. Pretensje miał do wszystkich, nawet do mnie, żądał, abym poruszył tą sprawę. Następnie chyba niepotrzebnie wdałem się z owym delikwentem w rozmowę, która miała jednak pozytywne zakończenie, BARAN się odczepił. Na moje logiczne argumenty potrafił tylko powiedzieć: „Wy dziennikarze to szukacie tylko sensacji, najlepiej jakbym wyciągnął broń i pie... sobie w łeb”,  następnie się obraził ;)

Wróćmy jednak do naszego „pasjonującego” wtorkowego widowiska. Z fatalnie przygotowanej murawy wiało zdecydowanie nudą, a kibice zgromadzenie na stadionie mieli prawo być rozczarowani. Polacy zagrali kolejny bardzo słaby mecz, a nasi rywale, Irlandczycy mam wrażenie po prostu dostosowali się do poziomu naszych piłkarzy. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby noc poprzedzającą mecz, gracze z Irlandii spędzili w poznańskich klubach nocnych, gdyż na boisku nie za bardzo chciało im się grać. Przed meczem swoją glorię chwały miał Lewandowski, który rozgrywał tego wieczora swoje 60-te spotkanie w kadrze. Samo widowisko mimo, iż nudne miało kilka momentów wartych zapamiętania: 
1. Kung Fu Pazdan – polski kreatywny defensywny pomocnik powinien wylecieć 65 minucie z boiska. Pobłażliwy sędzia, za jego brutalny faul przyznał mu jedynie żółtą kartkę. Michał Pazdan w tej sytuacji chciał chyba nie tylko złamać linię, ale i również nogę rywalowi… 
2. Zbiórka O’Shea – John O’She kilka chwil po tym jak został wprowadzony na boisko popisał się efektowną zbiórką. Lewandowski posłał piłkę nad Irlandczykiem, a ten postanowił zabawić się w koszykarza i zatrzymał futbolówką ręką. W meczu o punkty sędzia pewnie ukarałby obrońcę Sunderlandu czerwonym kartonikiem, ale tak jak w przypadku Pazdana był dla niego łaskawy. 
3. Jodłowiec kapitanem – Schodzący z boiska w ostatnich minutach kapitan, Jakub Błaszczykowski  przekazał opaskę bezjajecznemu Jodłowcowi. Przykre to wydarzenie, gdyż tyle się słyszy o hierarchii w reprezentacji,  a tutaj kapitanem, mimo, że na kilka minut, ale zostaje jednak, człowiek, który tak naprawdę w szatni siedzi w szarym, ciemnym kącie i nie jest jej znaczącą postacią.


Polska – Irlandia 0:0

Żółte kartki: Celeban, O'Shea

Polska: Szczęsny – Celeban, Szukała, Kowalczyk, Marciniak, Pazdan, Mączyński(Jodłowiec 59’), Ćwielong(Olkowski 81’), Sobota(Brzyski 81’), Błaszczykowski(Robak 89’), Lewandowski(Teodorczyk 59’)
Irlandia: Forde – Kelly, St Ledger(O’Shea 32’), Wilson(Whelan 76’), Ward, Walters, McCarthy(Pearce 62’), Green, McGeady(McClean 63’), Stokes(Doyle 68’), Long(Hoolahan 73’)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz