Adam Matuszewski: Jak to się stało, iż po rozwiązaniu kontraktu z Jagiellonią trafiłeś do Belgii?
Michał Fidziukiewicz: Trafiłem do Belgi
dzięki Ernestowi Kononowi, który zaoferował mi pomoc w znalezieniu nowego
klubu. Gdy zaproponował mi wyjazd na testy do KVV Bocholter długo się nie
zastanawiałem. Na treningach ciężko pracowałem i w meczu drugiej drużyny
strzeliłem 3 bramki, czym przekonałem do siebie trenera oraz działaczy klubu.
A.M:
Jakie było pierwsze wrażenie po treningu
w swoim nowym klubie w Belgii?
M.F: -Moje pierwsze wrażenie było jak
najbardziej pozytywne. Zauważyłem, że kładzie się tu duży nacisk na przygotowanie
fizyczne oraz na to, że piłka musi być rozgrywana od tyłu, a nie wybijana na
oślep do przodu. Warunki do treningów są doskonałe. Byłem trochę zaskoczony, że
drużyna z III ligi ma do dyspozycji 7 idealnie przygotowanych do treningów boisk,
z czego każde posiada oświetlenie.
A.M:
Występujesz w III lidze belgijskiej, do jakiej polskiej ligi jesteś wstanie ją
porównać?
M.F: Szczeblem jest jak II liga polska, ale poziomem spokojnie dorównuje naszej I. W III lidze belgijskiej gra sporo utalentowanych zawodników, którzy wypożyczani są z najlepszych klubów belgijskich, po to by mogli się ogrywać.
M.F: Szczeblem jest jak II liga polska, ale poziomem spokojnie dorównuje naszej I. W III lidze belgijskiej gra sporo utalentowanych zawodników, którzy wypożyczani są z najlepszych klubów belgijskich, po to by mogli się ogrywać.
A.M:
Wróćmy do czasów występów w Jagiellonii, lata juniorskie wspominasz chyba z
wielkim sentymentem, tytuł wicemistrza Polski, potem dobra gra w Młodej
Ekstraklasie?
M.F: To prawda, lata juniorskie wspominam
bardzo dobrze. Mieliśmy jedną z najlepszych drużyn w Polsce z rocznika 1991,
praktycznie z każdego turnieju wracaliśmy z medalem. Dzięki tym sukcesom
trafiłem do Młodej Ekstraklasy.
A.M:
Skuteczna gra w Młodej Ekstraklasie, kilka bramek w niej zdobytych i włączenie
do pierwszej drużyny. Sezon 2008/2009 był chyba dla Ciebie przełomowy?
M.F: Tak z pewnością był to dla mnie sezon
przełomowy.
A.M:
Napastnika rozlicza się z bramek, jednak w sezonie 08/09 w naszej najwyższej
klasie rozgrywkowej nie zdobył Pan żadnej bramki, boli to trochę dzisiaj?
M.F: Boli mnie jedynie to, że, mimo iż w
okresie przygotowawczym w sparingach strzeliłem więcej bramek niż Frankowski i
Grosicki razem wzięci, to jednak prawdziwej szansy na pokazanie się w meczu
ligowym nie dostałem. Trudno bowiem jest strzelić bramkę, gdy wchodzi się na
"ostatnie 5 minut meczu", bo przecież nie rozegrałem żadnego pełnego
spotkania. Według mnie szansą na pokazanie tego, co się potrafi jest gra w 4-5
meczach pod rząd, w większym wymiarze czasowym.
A.M:
Później były wypożyczenia do Ruchu Wysokie Mazowieckie, Dębu Dąbrowa
Białostocka, a następnie Gryfu Wejherowo, w dwóch ostatnich klubach rozwiązałeś
worek z bramkami, forma strzelecka powróciła w tamtym czasie?
M.F: W Dąbie Dąbrowa Białostocka i Gryfie
Wejherowo przede wszystkim miałem czas na pokazanie moich umiejętności,
ponieważ grałem jako podstawowy napastnik. Dobrej formie sprzyjała również
świetna atmosfera panująca w tych klubach. To wszystko razem wzięte z pewnością
wpływało na moją dobrą formę strzelecką.
A.M:
Na wiosnę 2013 roku wróciłeś do Białegostoku i zagrałeś… minutę w pierwszej
drużynie. Wiesz już, co poszło nie tak?
M.F: Nie wiem, co poszło nie tak. Miałem
duże nadzieje, gdy wracałem do Jagiellonii po dobrych występach w Gryfie. Na
każdym treningu dawałem z siebie wszystko, bardzo zależało mi na grze, a mimo
to po raz kolejny nie dostałem szansy. Może nie pasowałem do koncepcji trenera?
A.M:
W lipcu rozwiązałeś kontrakt z klubem, w którym się wychowałeś, jak to wpłynęło
na psychikę? Nie pojawiło się zniechęcenie, myśl o zawieszeniu butów na kołku?
M.F: Wręcz Przeciwnie, gdy Jagiellonia
zaproponowała mi rozwiązanie kontraktu bardzo się ucieszyłem i szybko zacząłem
szukać nowego klubu, który dałby mi szanse na grę. Ta cała sytuacja mnie nie
zniechęciła tylko dała bodziec do dalszej ciężkiej pracy, a wyjazd za granice
otworzył przede mną nowe perspektywy. W Bocholt zaczynam od początku i nie
oglądam się za tym, co było, tu dostałem prawdziwą szanse! Będę starał się
wykorzystać ją w 100%. Uważam, że lepiej jest grać w niższej lidze, niż
siedzieć na ławce w Jagiellonii
A.M:
We wrześniowym debiucie zdobyłeś dwie bramki, a drużyna wygrała ostatecznie
4:1, ile masz obecnie trafień?
M.F: W 9 meczach strzeliłem 4 bramki i
zaliczyłem 2 asysty.
A.M:
Jak zazwyczaj wygląda Twój dzień treningowy?
M.F: Z rana zazwyczaj wychodzę pobiegać lub idę na siłownie. Później jadę do szkoły uczyć się niderlandzkiego. Trening zaczyna się zwykle po południu i trwa około dwóch godzin.
M.F: Z rana zazwyczaj wychodzę pobiegać lub idę na siłownie. Później jadę do szkoły uczyć się niderlandzkiego. Trening zaczyna się zwykle po południu i trwa około dwóch godzin.
A.M:
Możesz coś opowiedzieć o celach swojego klubu na obecny sezon?
M.F: Nie mamy postawionego żadnego celu
przez klub, ale wiadomo, że gramy o jak najwyższe miejsce w tabeli. Fajnie
byłoby, co najmniej powtórzyć rezultat z poprzedniego sezonu, ponieważ zespół
zajął 2 miejsce i był o krok od awansu. Na ten moment po 14 kolejkach jesteśmy
na 5 miejscu.
A.M:
Kiedyś mocnym punktem Anderlechtu był Wasilewski, teraz w lidze belgijskiej
występuje również Waldemar Sobota. Jakie Belgowie mają zdanie o naszej piłce,
naszych piłkarze?
M.F: Ciężko mi jest powiedzieć, co Belgowie
sądzą o polskiej piłce. Z pewnością nie śledzą naszych rozgrywek ligowych, ale
kiepskie wyniki naszej reprezentacji i Legii w Lidze Europy znają. Doceniają
oni naszych piłkarzy grających w czołowych klubach europejskich, a przede
wszystkim ‘’Trio z Borussii Dortmund” . Piłkarzy występujących w polskiej lidze
raczej nie kojarzą.
A.M:
Liczysz, iż na dłużej zostanie w lidze belgijskiej?
M.F: Oczywiście, że na to liczę. Na razie
wszystko idzie w dobrym kierunku, gram w każdym meczu po 90 minut, strzelam,
asystuje i mam nadzieje, że zostanie to zauważone.
A.M:
To w takim razie, jak zapatrujesz się na powrót do polskiej ligi, jeśli tak to
za jaki czas można się tego spodziewać?
M.F: Nie wybiegam tak daleko w przyszłość.
Póki co skupiam się na jak najlepszej grze dla KVV Bocholt. Zobaczymy co czas
pokaże.
niuezle
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiadzik
OdpowiedzUsuńRaczej w anderlechcie to on nigdy nie zagra ;D
OdpowiedzUsuńOd kilku lat piszesz na "różnych portalach internetowych" i od kilku lat robisz to z błędami ortograficznymi? Gratuluję.
OdpowiedzUsuńLepiej robić coś niż nic Anonimie. Chodzi zapewne o jeden błąd, w ostatnim zdaniu, no cóż, ale jak to rapuje Pih "Szczyt zera to nie mieć hejtera". Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie chodzi o jeden błąd, a o co najmniej kilka. Przed opublikowaniem tekstu proszę go chociaż przeanalizować, a nie wypuszczać do Internetu i ośmieszać się swoją głupotą panie Matuszewski. A co do "Szczyt zera to nie mieć hejtera" - proszę doinformować się co tak naprawdę oznacza słowo "hejter". Również pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń